Zakończyły się prace remontowo – konserwatorskie przy kościele pw. Trójcy Świętej w Kosienicach, zwanym także „kościołem w lesie”. Prace polegały na konserwacji kamiennego cokołu i wejścia do krypt oraz rekonstrukcji drewnianych drzwi w obrębie chóru kościoła. - Podczas prac
Sprawdzanie frekwencji na podstawie podpisu w indeksie Może być to uczestnictwo w dowolnym kościele lub parafii Kandydaci do bierzmowania są zachęcani, aby uczestniczyć we Mszy Św. w godz. 11 w kościele na Górce. Co miesięczna spowiedź potwierdzona podpisem w indeksie; Uczestnictwo w Truduum Paschalnym potwierdzone podpisami w indeksie
Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Łęgu. Kościół zbudowany staraniem ks. Augustyna Worzałły w latach 1885 [1] -1887 na miejscu kościoła drewnianego (wzmiankowanego w latach 1584 i 1664 ); równocześnie zastąpił on drewniany kościół z 1716 r., który znajdował się na miejscu dzisiejszego cmentarza [2] .
We współczesnym chrześcijaństwie ważnym i wciąż dyskutowanym zagadnieniem jest kapłaństwo kobiet. Obecnie zgodnie z niektórymi postulatami feminizmu niemal we wszystkich największych Kościołach chrześcijańskich oprócz Kościoła Rzymskokatolickiego i Kościołów Prawosławnych kobiety pełnią funkcje kapłańskie, są nawet biskupami (biskupkami).
Najpierw należy wyjaśnić jedną rzecz: Kościół kocha ludzi, którzy doświadczają pociągu do osób tej samej płci. Dzieje się tak, ponieważ Kościół naśladując Chrystusa kocha wszystkich ludzi. To z powodu tej miłości do innych ostrzega ich przed grzesznymi czynami, które mogą szkodzić ich duszom, na przykład zachowaniami
Skoro wszystko wskazuje na to, że szanse na organizacje ślubu kościelnego w plenerze są niewielkie lub żadne, to może warto rozejrzeć się urokliwą kaplicą lub jakimś starym kościółkiem gdzieś w ustronnym miejscu. Kaplica jest bowiem – tak jak kościół – budową sakralną, w której można sprawować wszystkie czynności
. JAK TO BYŁO W LESIE. Szedł właśnie stary Szymon, gajowy, do lasu, i wziął z sobą kowalowego Jędrusia, który mu był chrześniakiem. A w lesie był szum wielki, właśnie jak gdyby każde drzewo coś sobie mówiło. Nadstawił Jędruś ucha z prawej strony, nadstawił z lewej, ale nic jakoś wyrozumieć nie mógł; pociągnął tedy starego Szymona za kapotę i rzekł: — Chrzestny! — A co tam chłopcze? — zapytał Szymon. — A to mi się widzi — mówił dalej Jędruś — że te drzewa cości gadają, a nic jakoś wyrozumieć nie mogę. — A no — odrzekł stary gajowy — boś jeszcze mały pędrak, to się na takich mowach poznać nie umiesz. Ale kto długo żył a często ich słuchał, to tak wszystko wyrozumie, jakby ludzkie głosy. — O la Boga! — zawołał Jędruś. — Jakże to? Powiadajcie chrzestny, bom okrutnie ciekawy! — Czekajno, czekaj, nie bądź taki prędki! — rzekł stary Szymon i siadłszy na pniu, ognia do fajeczki skrzesał. Pyknął raz, pyknął drugi raz, a widząc, że się chłopcu aż oczy świecą z wielkiej chętki do onej opowieści, tak zaczął: — Widzisz chłopcze ten dąb przed nami? — A widzę! — rzekł. — Okrutne jakieś dębisko... Rosochacz taki, że strach, nakryłby i chałupę naszę i obórkę z Granulą, jeszczeby się i gołębnik z gołębiami pod niego zmieścił. O gdzie to tu do wierzchu! Przechylił się mocniej jeszcze w tył, a wtem mu kapelusz spadł z głowy, a stary Szymon na to: — Dobrześ zrobił, chłopcze, żeś się kapeluszem pokłonił przed tym dębem, bo to z całego lasu najgodniejsze drzewo; właśnie jakby gospodarz między czeladzią. On tu najgłośniej gada i najradziej słuchają go te insze drzewa, het, precz, — aż do samego wyrębu. Jędruś przypadł staremu do kolan: — Oj powiadajcie, powiadajcie, chrzestny, co on też tak gada? A tu jak na to, zakołysał się dąb ów za wichrem od samego wierzchołka swego, a konary jego zaszumiały, zahuczały jak organ w kościele. Stary Szymon pomilczał chwilkę, podniósł głowę siwą i tak prawił: — Wszystko, chłopcze, ma swój głos na świecie, a każdy głos taki, to jak nuta w pieśni. A człowiek, co takiej pieśni nie rozumie, chodzi jak głuchy po świecie. A lasy, co na naszej ziemi wyrosły, śpiewają nasze pieśni, a te, co indziej wyrosły, obce pieśni śpiewają — każdy według swego miejsca. A ten, widzisz, dąb to powiada tak: Dziatki moje, dziatki,Syny i wnuczęta, Kto z was dawne czasy W lesie tym pamięta. O! wy dawne czasyGdzieście się podziały, Kiedy nad tym lasem Sokoły latały. Sokole, sokole,Starodawny ptaku, Już z twojego gniazda Niema ani znaku! Otworzył Jędruś buzię i słuchał, bo myślał, że jeszcze będzie dalej; ale stary Szymon zamilknął i tylko siwą głową kiwał i fajeczkę kurzył. Wtedy Jędruś rzekł: — A ta sosna, chrzestny, co też ona mówi? — Ta sosna — odpowiedział stary Szymon — ta sosna znów ma mowę taką: Na wschodzie na niebieTam się palą zorze. Zrąbali sosenkę, Wysłali za morze. A nad owem morzemSiwy orzeł kracze. Sosenka się smuci, Lasu swego płacze. — O moiście-wy! — zawołał Jędrek a już miał łezki w oczach — to i ja jej żałuję, kiedy ona tak żałośnie śpiewa. A brzoza? — rzekł po chwili — mówi też co? — Oj! oj! — odrzekł stary — brzoza to gaduła! Raz wraz coś tam sobie przepowiada. Raz tak, drugi raz owak, zwyczajnie takie drzewo, co gdzieniebądź rośnie. A ta tu, co tam na lewo, na góreczce stoi i listkami drobnemi rusza, to tak mówi: Leśną ścieżką, wąską drogą, Szedł tu żołnierz z chromą nogą; Szedł tu żołnierz, odpoczywał,O swej chacie pieśni śpiewał. A ja pieśni zrozumiała, Listeczkami zaszumiała. — Wracaj, wracaj, choć bez nogi, W swojej chatki miłe progi! — To ona się tak rozmówi jak człowiek? — pytał Jędruś. — A cóż, ma ci wszelkie stworzenie swoję mowę własną. — A wierzba, co też gada? — rzekł po chwili Jędruś? — Wierzba — odpowiedział stary Szymon — to gada tak: O mój gospodarzuSadźcież mnie nad rzeką, Żeby się głos z fujareczki Rozlegał daleko! Pójdzie tędy chłopiec, Wytnie fujareczkę, Będzie śpiewał, wyśpiewywał Mazurską, piosneczkę. Jędruś jeszcze szerzej usta otworzył. — No i cóż? — zapytał Szymon — podoba ci się? — Oj podoba mi się, podoba! Okrutnie mi się podoba. Jak teraz pójdę po lesie, to każdziusienkie drzewo zrozumiem, co ono śpiewa... A ta olszyna, chrzestny, mówi też co? Ale Szymonowi zgasła fajeczka, więc ją wytrząsnął, schował do torby borsuczej, powstał z pieńka i rzekł: — Ot wszystkobyś naraz chciał wiedzieć! To tak nie idzie, mój chłopcze! Zapamiętaj sobie najpierw to, com ci powiedział, a jak tu przyjdziemy drugi raz, to ci znów co powiem. Teraz trzeba iść patrzeć, czy lisy nie szkodują na Wyrębie. I poszli.
w kościele lub w lesie